niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 1: Uśmiechnęła się skromnie i wyszła na palcach z jego życia.

Życie zaskakuje. Posiada różne wymiary. Różne drzwi i różne okna. Czasem jedno słowo może zmienić cały świat. Jedno "kocham", jedno "nienawidzę", jeden motyl i jedno "odejdź". Wszystko ma moc. Pytanie tylko - jak i kiedy?

Wisła.27 lipiec 2016 roku.

'Każda kolejna podróż Naszego życia , jest jak czysty pergamin , który tylko my możemy odpowiednio uzupełnić. Możemy nadać  mu odpowiedniego kolorytu , lub pozbawić całkowicie barwy.. Możemy sprawić , że gdy dany akapit naszego życia stanie się wspomnieniem, będzie on szczęśliwy... Ale czy to możliwe? Czy możliwym jest,  że mamy aż taki wpływ na własne życie?
Jakie to dziwne, że gdy człowiek jest szczęśliwy, często nawet o tym nie wie. Nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero później, żyjąc wspomnieniami, zauważa, że to, co go wtedy spotkało, to było właśnie szczęście..'
-Serdecznie witamy w Naszym hotelu.. - uśmiech jasnowłosej recepcjonistki rozpromienił jej śniadą twarz.- W czym mogę Pani pomóc? - zagadnęła patrząc wprost w oczy swojej rozmówczyni.
- Anna Maj , miałam rezerwację na dziś. - krótkowłosa blondynka uśmiechnęła się lekko , wyciągając przed siebie kartę rezerwacji, która miała nadzieję przyspieszy procedurę meldunkową.
Wszystko w jej głowie wirowało. Każde ze znanych jej odczuć ulotniło się jakby na chwilę w momencie przekroczenia progu ogromnego budynku... Melancholia... Nieodparte wrażenie , że myśli z którymi przemierzała każdy kilometr w swoim życiu nie istnieją. Nie ma niczego. Nikogo. Tylko ona.
- Anna!Anna!- głos. Krzyk.Uśmiech i nieodparte wrażenie ciepła rozproszonego w jej sercu. Widok. Ten doskonale znany jej obraz.
Wizerunek człowieka , który pomimo tego jak blisko był, jak doskonale potrafił zrozumieć, troskliwie doradzić pozostawał w kolosalnej odległości.
....
- Stefan! - krzyknęła równie głośno nie zważając na osoby , które bacznie przyglądały się zaistniałej sytuacji. Silny uścisk ramion, przyjemna woń perfum wędrująca w okolicach jej nozdrzy spowodował iż na jej policzku pojawiła się łza. Jedna kropla , która odzwierciedlała jedynie szczęście, chwilowe , niepodważalne. Jej szczęście. - Jesteś. Jesteś tutaj.- szepnęła pozostając w szczelnym uścisku ramion bruneta.
Uśmiechnął się promienie , bo cóż innego mógł zrobić. Odzyskał przyjaciela. Odzyskał kompana do rozmów, swojego doradcę , swoją bratnią duszę. Choćby na chwilę , choćby na moment. Miał ją.
Bo przyjaźń to nie transakcja na miesiąc, dwa, albo póki jest pięknie. Przyjaźń to miliony prześmianych godzin, a tysiące przepłakanych. Kilkanaście kłótni, kilkadziesiąt czułych gestów i jedno uczucie: szczęście.
Ich wspólne szczęście.
- Byłem pewien , że nie przyjedziesz...- oderwał się na moment od jej postaci nie spuszczając wzroku z jej  załzawionych tęczówek. - Uśmiechnij się ... spójrz na mnie tak jak robisz to za każdym razem , kiedy mamy okazję się zobaczyć... - jego dłoń powędrowała na blady policzek dziewczyny delikatnie masując kciukiem jej skórę. - Anna... - szeptał z zauważalną troską.
Miała poczucie , że nadszedł ten czas. Czas którego z taką niecierpliwością wypatrywała. Serce nagle uspokoiło się , emocje zelżały... strach jakby zniknął ... Wiedziała , że już może być sobą. Miejsce w jej duszy wypełniło się ciepłem , a ciało przestało drżeć. Była przy Nim... a to stało się najważniejsze.
- Tyle czasu już minęło Stefan.... - szeptała patrząc w rozpromienione źrenice chłopaka. Jego radość od zawsze była jej radością , jego smutek powodował ból w jej wnętrzu , jego pragnienia stały się jej celem. Celem tak ważnym do zrealizowania. - Tyle czasu jest za Nami , a ja za każdym razem mam wrażenie , że czuję się przy Tobie jeszcze lepiej niżeli miało to miejsce w dniu naszego ostatniego spotkania. - mówiła zafascynowana delikatnym uśmiechem bruneta .
- Tęsknisz.  - powiedział krótko zamykając blondynkę w szczelnym uścisku , tak jakby bał się iż odczyta z jego oczu coś co mogłoby zbyt wiele skomplikować. - Nie ważne jak blisko mnie jesteś, nie ważne jak wiele czasu sobie poświęcamy ... - szeptał zaciągając się wonią jej słodkich perfum .. - Wiedeń , Polska , Himalaje ... Nasza przyjaźń przetrwa , ale odległość z nią związana rani. Ból powoduje , że cierpisz , a cierpienie? - po raz kolejny utkwił swój wzrok w zielonych tęczówkach Polki, by uzmysłowić jej szczerość słów które wypowiada .. słów , które powtarzał już miliony razy w jej obecności... Słów , których znaczenia jego zdaniem nie potrafiła odebrać w pożądany przez niego sposób. - Cierpienie związane jest z tęsknotą... Tęsknota ze wspomnieniami..- uśmiechnął się lekko. - Mamy bardzo wiele wspólnych wspomnień...
Przymknęła powieki czując iż pod wpływem głosu Stefana gromadzą się pod nimi łzy. Barwa głosu , która wnosi do jej życia tyle radości potrafi wprowadzić również w zakłopotanie , niezrozumienie... Potrafi w ciągu jednej chwili sprowadzić jej rozchwiane myśli gdzieś na samo dno codziennego zgiełku. - Skomplikowałam wszystko, wiem... - nie potrafiła utrzymywać kontaktu wzrokowego z Austriakiem. Jego spojrzenie paliło , przypominając o tym ile straciła w ciągu jednego dnia , jednej chwili.... Momentu w przeciągu którego padło zbyt wiele słów ... niepotrzebnych decyzji....Ktoś chce pomóc , ktoś inny oczekuje zdecydowanie za dużo , a Ty stojąc pośrodku gubisz się z myślami... Upadasz. Nie potrafisz wstać. Podejmujesz decyzje , której z czasem sama nie rozumiesz. 

__♥__

Zmieniło się niewiele. To samo miejsce , które odwiedzała każdego roku, ten sam powód każdorazowego wyjazdu, to samo uczucie radości , które jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki niwelowało dotychczasowe uczucie przemęczenia codziennością. Niewiele? Owszem.
Niewiele , a jednak wszystko.
Kilka dni. Kilkadziesiąt godzin , w momencie upływu których życie zacznie się na nowo.
- Gdzie jest Anna? - dopytywała roztargniona jasnowłosa dziewczyna przemierzająca kolejne metry kwadratowe sali restauracyjnej wiślańskiego hotelu. - Miałyśmy spotkać się w restauracji.. - mówiła rozglądając się przed siebie, w poszukiwaniu dobrze znanej jej osoby.
- Ależ Ty niecierpliwa Nadine.- starsza z koleżanek posłała szeroki uśmiech w stronę rozmówczyni, dołączając się do 'poszukiwań' młodej blondynki.
- Nadine!- na sali rozległ się krzyk krótkowłosej Polki , która z uśmiechem zmierzała w kierunku swoich przyjaciółek. Czas jakby zatrzymał się w miejscu. Gwar rozmawiających wokoło ludzi ucichł, obraz tętniącej życiem rzeczywistości rozmazał się całkowicie...
- Przepraszam. - usłyszała , w momencie gdy biel jej bawełnianego swetra mieniła się odcieniami jasnego brązu. Gorący napój , który migiem wchłonął w tkaninę , spowodował iż jej wzrok utkwił na postaci młodego mężczyzny , który bacznie przyglądał się w oczekiwaniu na reakcję z jej strony. - Bardzo Cię przepraszam. - rozbrzmiał po raz drugi próbując zetrzeć z jej odzieży wchłaniającą się ciecz. Robił to tak nieudolnie , tak delikatnie , a jednocześnie tak uroczo.
Uśmiechnęła się unosząc ku górze swój wzrok.
Oczy. Jego oczy. Zwierciadło jego duszy. Wzrok , z którego mogła wyczytać wszystko, obejść się ich przekazem nie słysząc nawet jednego wypowiedzianego słowa. Wspomnienie.
Jej wspomnienie. Jej słowa. Jej przekaz. Jej zrozumienie. Czas.
Poznała już kiedyś ten wzrok. Wzrok , który nie krył przed nią żadnych tajemnic... a teraz?
Teraz jest jak labirynt .
Labirynt duszy. Jego duszy.
- Nic się nie stało. - ledwo wykrztusiła , robiąc to w sposób całkowicie nienaturalny , tak bardzo odbiegający od jej rozpromienionej dotychczas sylwetki.
- Postaram się to jakoś naprawić ... - nie zaprzestawał czynności związanej z osuszaniem odzieży nieznajomej dziewczyny czerwieniąc się przy tym zauważalnie.
Jej oczy rozpromieniły się , powodując iż jej uśmiech stał się o wiele wyrazistszy ,a  głos przybrał barwę donośnego śmiechu.. - To tylko kawa... - zauważyła odsuwając się kilka centymetrów. - Wyschnie.
W pomieszczeniu dało się usłyszeć dość charakterystyczny akcent kilku mężczyzn zasiadających przy jednym ze stolików skandujących imię zakłopotanego chłopaka. Cała uwaga , którą dziewczyna obdarzyła Norwega skierowała się ku rozkrzyczanym przedstawicielom płci męskiej.
...
- Nadine! - krzyknęła , a jej ciało natychmiast drgnęło w kierunku zaskoczonej blondynki. - Jak dobrze Was widzieć ... - mówiła , nie przywiązując zbytniej uwagi do tego , iż właśnie cała ich trójka stała się obiektem obserwacji wszystkich gości hotelowych zajmujących swe miejsca w restauracji. - Jak podróż? Jak długo jesteście już w Wiśle? - potok słów mimowolnie opuszczał jej usta , uniemożliwiając uzyskania odpowiedzi chociażby na jedno z zadanych pytań.
- Dobrze wyglądasz ... - głos zabrała ciemnowłosa dziewczyna , która po chwili utonęła w uścisku przybyłej przyjaciółki.
- Usiądźmy .... - Anna skierowała swe kroki ku jednemu ze stolików , by móc w spokoju nacieszyć się obecnością tak bliskich jej osób. Osób , dzięki którym każdy jej dzień kończył się z uśmiechem na ustach ... spokoju w duszy ... Pomimo dzielących ich setek kilometrów , sama myśl wystarczyła , by choć na moment oderwać się od problemów , zapomnieć o konsekwencjach podjętych decyzji ... chwila po której upływie potrafiła ze spokojem przymknąć powieki.
- Przepraszam... - zdało się usłyszeć męski głos , który nieproszony wdarł się w konwersację rozweselonych Polek. - Kolega jest nieco zawstydzony , zaistniałą przed momentem sytuacją , a my chcąc go w jakiś sposób uratować od kompletnej kompromitacji proponujemy Wam wspólny lunch... - roześmiał się , zawadiacko patrząc w stronę kolegów z teamu.
- Gdzież moje maniery ... - zagrzmiał wyciągając dłoń w kierunku blondynki , której wzrok niemalże natychmiast owiał całą jego postać... - Tom. Tom Hilde... - kąciki jego ust powędrowały ku górze , powodując iż subtelny wyraz jego twarzy przeobraził się w wizerunek zupełnie innej osoby.
Nadine wstała ochoczo z krzesła , kierując swoje kroki ku rozbawionemu mężczyźnie , co nie przeszło jego uwadze , gdy posłusznie odsunął jedno z siedzeń przy stoliku Norweskich zawodników.
- Nadine... Mam na imię Nadine... - odezwała się nieśmiało rozglądając się po twarzach uśmiechniętych towarzyszy ... - Miło mi Was poznać. - dodała chcąc usadowić się na wyznaczonym miejscu..
- Magnus...- rozbrzmiał głos męskiego barytonu.- Magnus Brevig...- zbliżył się nieco do blondynki , składając delikatne muśnięcie na jej prawej dłoni.
Mówi się, że bywają takie momenty w życiu , w których świat zatrzymuje się. W jednej , krótkiej chwili wszystko co ma dla Nas jakąkolwiek wartość traci ją... Wszystkie problemy z którymi przyszło się Nam mierzyć rozmywają się... Zanikają , a my nie potrafimy nawet wspomnieć o ich obecności w Naszej codzienności. Jeden , krótki moment... Jedna chwila , która staje się okazałym fundamentem do tworzenia przyszłości ... Cegiełka po cegiełce, stopień po stopniu...
- Martha. - głos zabrała ciemnowłosa Polka , która usadowiła się obok zamyślonej rodaczki , nie pozostawiając miejsca na dalszą wymianę niezrozumiałych spojrzeń owej dwójki.
- Anna , chodź do Nas.... - zauważając nieobecność krótkowłosej Martha odwróciła się w stronę przyjaciółki , obdarzając jej postać kolejnym już szczerym uśmiechem.
- Zaraz do Was wrócę. - rozpromieniona skierowała swe kroku ku wyjściu z pomieszczenia , by odetchnąć ... nabrać odrobinę powietrza ... oczyścić umysł ...
- Wszystko w porządku? - zatrzymała się odwracając powoli w stronę nieznajomego mężczyzny , który śmiał zakłócić porządek staranie ułożonego w głowie schematu jej dalszych czynności. - Skoro pomysł  Toma nie przypadł Ci do gustu , to może ja jakoś wymażę złe wrażenie pozostawione po Haugvardsie..? - zbliżył się delikatnie do Polki goszcząc na swojej twarzy uśmiech.
Odwzajemniła gest , który w tak idealny sposób komponował się z sylwetką młodego szatyna , był jakby stworzony idealnie na jego potrzeby... Nie wyobrażała sobie iż może on okazywać zupełnie inne emocje , jak te które towarzyszą mu w tamtej chwili.
 - Dlaczego wy wszyscy sądzicie , że jest za co przepraszać? - roześmiała się lustrując badawczym wzrokiem sylwetkę Norwega. - Nie stało się nic , co mogłoby Was zobowiązywać do jakiegokolwiek zadośćuczynienia.... - zamilkła na moment próbując dopasować do mężczyzny jedno z imion , które do tej pory zdążyła usłyszeć w przekrzykującym się tłumie.
- Andreas. Andreas Stjernen. - wyciągnął w jej kierunku swoją dłoń , po czym widząc jej aprobatę musnął subtelnie jej zaróżowiały policzek .
- Anna. - wymówiła ciszej speszona zachowaniem nowo poznanego mężczyzny . - Miło Cię poznać. - odsunęła się kilka kroków , posyłając mężczyźnie krótkie spojrzenie po czym oddaliła się opuszczając restaurację.


 __♥__
Czasami jest tak, że spotkasz kogoś przez przypadek i ledwie muśniesz go dłonią, a potem o tym jednym krótkim dotyku nie możesz zapomnieć i czujesz na opuszkach palców tęsknotę taką, jaką byś czuł całym ciałem, więc przypominasz sobie tę sekundę na dziesiątki sposobów, w myślach odtwarzasz ten krótki gest po wielokroć, zupełnie jakby to były zastygłe kadry w filmach animowanych, którym suma martwych punktów nadaje życie.
- Przepraszam - ciepła barwa męskiego głosu dotarła do jej uszu , zaraz po zamknięciu się drzwi jednej z wind hotelowych... Barwa jakże przyjemna dla umysłu , kojąca niczym relaksująca muzyka do której w ostatnim czasie przywykła...
 Jej wzrok mimowolnie uniósł się ku postaci mężczyzny powodując iż uśmiech który opiewał jej twarz znacząco się powiększył sprawiając wrażenie iż niezupełnie wie jak powinna zachować się w zaistniałej sytuacji. - To ja przepraszam , zamyśliłam się , nie zauważając Cię .. - rozbrzmiała nie potrafiąc oderwać wzroku od sylwetki Austriaka. Energicznym ruchem wkładała rozrzucone po pomieszczeniu rzeczy do swojej czarnej torby, nie mogąc oprzeć się wrażeniu , że doskonale wie kto tak właściwie klęczy tuż obok niej.
- Proszę... - wyciągnął w jej kierunku dłoń , w której uścisku trzymał brązowy kalendarz z wygrawerowanym nadrukiem , którego widok sprawił iż niebieskie tęczówki Austriaka bez problemu odnalazły zieloną teksturę źrenic dziewczyny..
...
- To zabawne , nie sądzisz? - zbliżył się nieco do blondynki nieustannie goszcząc w swoich tęczówkach jej bladoróżową twarz. - Twoje imię nie schodzi z ust mojego przyjaciela , a ja nawet nie miałem okazji Cię poznać...- zamilkł pozwalając tym Polce dosadnie przyswoić sens słów , które wypowiadał.
- Michael. - zakłopotanie jakby zniknęło ustępując miejsca beztrosce , która wkradła się do jej ciała. Krótka chwila , jeden moment , a jakże spójna całość.
Elementy porozrzucanej układanki same zaczęły składać się w logiczną całość obrazując jej postać  mężczyzny o blond włosach , którego wbrew pozorom bardzo dobrze znała.
Niezliczone ilości godzin , w przeciągu upływu których tak wiele słyszała o postaci Michaela , tysiące minut dzięki którym mogła zrozumieć skąd u jej przyjaciela tak wielki podziw dla osoby uśmiechniętego Austriaka.
- Anna... - tym razem to ona wyciągnęła przed siebie swoją dłoń , w geście przedstawienia mu swojej postaci . - Jaki zbieg okoliczności...  mówiła umiejscawiając swoją postać w znacząco mniejszej odległości niżeli planowała.
- Podobno to właśnie te zbiegi okoliczności przybliżają do siebie ludzi najbardziej... - jego uśmiech przeistoczył się w coś tak skrajnie błogiego, tak niemożliwego do zobrazowania iż nieświadomie przymknęła powieki chcąc zachować ten wizerunek w swoich myślach na dłużej.
Wszystko polega na tym, żeby człowiek był taki, jaki jest, żeby nie wstydził się chcieć tego, czego chce i marzyc o tym, o czym marzy. Ludzie są na ogól niewolnikami konwenansów. Ktoś im powiedział, że powinni być tacy i tacy, i starają się być takimi aż do śmierci, nie wiedząc nawet, kim byli i są naprawdę. Nie są więc nikim i niczym, postępują niejednoznacznie, niejasno, chaotycznie. Człowiek przede wszystkim musi mieć odwagę być sobą.
Kilka wymienionych słów , kilka spojrzeń a ona wiedziała... Miała tą pewność , że osoba która stoi przed nią to ten sam człowiek , którego imię wywołuje uśmiech na twarzy bruneta,  teraz także i jej.
- Nie przesadzał. Zdecydowanie nie przesadzał... - wtrącił próbując w jakikolwiek sposób rozproszyć ciszę , która zapanowała w pomieszczeniu. - Stefan ma skłonności do przesady , ale tym razem ... - obdarował Polkę jeszcze szerszym uśmiechem.. - Sądzę , że powinniśmy się bliżej poznać , tak dla dobra ogółu... - niekoniecznie zrozumiał sens słów , które opuściły jego usta , gdyż po ich wypowiedzeniu spojrzał dogłębnie w oczy Polki jakby przepraszając za to co przed momentem uczynił. Znał historię znajomości swojego przyjaciela z poznaną przed sekundą Polką. Była to relacja skomplikowana. Układ który powodował, ze w ich życiu zamieszkała radość , szczęście , ale jakże ranił , zadając ból narastającą odległością,brakiem potrzebnej bliskości...
- Dbaj o niego Michael.- wygląd jej twarzy momentalnie zmienił swój wyraz. Uśmiech ustąpił miejsca szarej rzeczywistości o której nie sposób było  zapomnieć , a tryskający z niej do tej pory optymizm odszedł w zapomnienie... - Dbaj o to , żeby zawsze był szczęśliwy...
- A Ty? .. Jesteś szczęśliwa Ann? - odwrócił bieg jej słów jakby zupełnie zapominając o tym czego pragnie , jakie pokłady nadziei z nim pokłada ..
Tylko on potrafił w ten sposób zdrobnić jej imię, tylko jemu udało się to po raz pierwszy powodując iż czuła się wyjątkowa. Czuła , że może mieć wszystko , stawić czoła problemom z uniesioną głową , być kimś kim zawsze chciała być...
Ton głosu Michaela, barwa z jaką wypowiedział tak ważne dla niej słowo , uświadomiło jej iż nie ważne w jaki sposób wybrane słowa zostaną wyproszone z ust , najważniejsze kto te słowa wypowiada.
- Nie wymagaj ode mnie czegoś na co tylko Ty masz wpływ.. - jego dłoń znalazła swoje ujście na policzku dziewczyny , delikatnie zataczając opuszkiem kciuka zakola. - Jeżeli będziesz prawdziwie szczęśliwa i on taki będzie...Nie ważne z kim , nie ważne gdzie...
Czytał z jej oczu jak z otwartej księgi , czuł że każda myśl którą jej przekazuje jest nie tylko jego spostrzeżeniem, ale także jej prawdą. Prawdą do której sama bo się przyznać .. Kłamstwem w którym tkwi każdego dnia... Chciał jej pomóc, chciał w jakikolwiek sposób odgonić czarne chmury znad jej głowy... Towarzyszyło mu dziwne przeczucie , że potrafi , że odnajdzie drogę do jej wnętrza , że jako jeden z niewielu stanie na wysokości zadania przed nim postawionego...
Wiedział , że jest w stanie zmienić wszystko .. Jej świat , swoje życie... Życie Stefana...
 Pytanie tylko czy podjęte przez Niego próby będą w stanie przynieść radość kilku osobom? Osobom, dla których priorytetem są zupełnie inne wartości , a poczucie spełniania dla jednej z nich nie zawsze jest spełnieniem dla tej drugiej szczególnie w momencie , gdy nadejdzie czas uświadomienia sobie powagi uczuć , które tlą się w naszym sercu...

....

 ♥♥♥♥♥♥
Z tymi przemyśleniami Was zostawiam kochane...
Obiecując jednocześnie , że kolejny rozdział pojawi się o wiele szybciej!
Przynajmniej jeden w tygodniu , albo nie jestem godna Michaela Hayboecka!♥
Amsterdam!